Witamy!
Trochę nam się pisanie przeciągnęło, musicie nam to wybaczyć, ale dużo nauki, chyba rozumiecie.
Trochę się opierdalam z pisaniem, bo tylko 1/6 jest moja, a resztę zawdzięczacie Nikki i chwała jej za to!
Z 07 może być podobna sytuacja (chodzi o termin skończenia), ale nie dziwmy się, bo raczej ja go będę pisać. Postaram się jednak wziąć ostro do roboty :)
Miłego czytania. Liczymy na wasze opinie, bo chcemy wiedzieć, co jest ok, a co nie.
W świecie, w którym aktualnie się znajdowała nie było bólu, cierpienia, rozpaczy… nie było żadnych uczuć. Zielona trawa, słońce i przyjemny wiaterek. To był świat, do którego ubóstwiała uciekać, kiedy miała wszystkiego dość. Usiadła w swoich myślach pod drzewem i napawała się niezwykłością tego miejsca, które nigdy nie istniało, nie istnieje i nie będzie istnieć. A mimo to, właśnie tu było jej najlepiej. Słyszała nawet jak listki i gałęzie, trawa i kwiaty uginają się pod wpływem wiaterku. To było niezwykłe. Ile by dała, żeby „Świat Jolene” był prawdziwy. Musiała się bardzo napracować, żeby stworzyć to wszystko. Ptaki, drzewa, słońce, dosłownie wszystko. Gdy odwiedzała swoje dzieło, to nigdy jeszcze nie trafiło się tak, żeby padał deszcz, ale mogła sprawić, by tak było. Czuła się tu lepiej jak w domu. Nie było żadnego tłumu ludzi, gwaru, krzyków, hałasu. Cisza i spokój.
Wystarczyło przymknąć oczy, żeby się tam znaleźć, wystarczyło również je otworzyć, żeby uciec od tego ideału i powrócić tu, do brudnej rzeczywistości, gdzie naprawdę panował bałagan. Westchnęła ciężko i zaczęła od segregacji ciuchów na te brudne i czyste. Tych nadających się do noszenia nie było zbyt dużo, więc szykowało się ogromne pranie. „Teraz jakoś to wygląda. Przynajmniej widać podłogę!” Bolan widocznie nie miał smykałki do robienia porządków w domu, a nie posiadał kogoś takiego, który zrobiłby, to za niego. Przynajmniej w ten sposób mogła mu się odwdzięczyć. Miała nadzieję, że nie będzie na nią zły za to, że wtargnęła do jego sypialni i odgruzowała ją. Jak na męski pokój, to było tu przytulnie. O dziwo, ściany nie były oklejone plakatami z półnagimi kobietami. Właściwie to za dużo w niej nie było poza podstawowymi meblami. Widocznie nic więcej Rachelowi do szczecią nie było potrzebne.
Po umyciu okien, podług, wytarciu kurzu i innych kosmetycznych rzeczach, wkroczyła do kuchni poślęczeć trochę nad garami. Nie miała wielkiego talentu kulinarnego, ale makaron z sosem potrafiła zrobić.
Czuła się trochę jak pani domu, która sprząta, gotuje i z niecierpliwością czeka na „swojego” mężczyznę. Nosiło ją. Nie miała, co zrobić z rękoma. Było wysprzątane, ugotowane, wyprasowane i… dzwonek! Dzwonek do drzwi! Kurde, nigdy wcześniej nie była tak podekscytowana.
-Rachel!
Uwiesiła się na jego szyi. Basista był zdezorientowany jej reakcją. Nikt, ale to nikt, przenigdy się tak nie cieszył na jego widok. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Pogłaskał ją niepewnie po plecach. Cudowny, kwiatowy i orzeźwiający zapach podrażnił jego nos. Czy to na pewno ona? Na pewno nie on.
-Nawet nie wiesz, jak mi się nudziło!
„Żebyś wiedziała, jak mi się nudziło…”
-Mogłaś pójść przecież ze mną.
-Nie… nie chciałam przeszkadzać. Poza tym… chciałam ci się jakoś odwdzięczyć za nocleg i… trochę tu posprzątałam… mam nadzieję, że się nie gniewasz, że zebrałam twoje brudne rzeczy z podłogi i wyprałam...
Rachel czuł, że się zaraz zarumieni. Była w JEGO pokoju, a tam panował taki chaos… w dodatku wzięła w te swoje śliczne dłonie, brudne, przepocone ciuchy i wyprała.
-Dziękuję, ale nie musiałaś tego przecież robić.
-Musiałam Rachel, musiałam. Chodź, rozbieraj się, zrobiłam obiad.
-Nie, nie, nie! Jolene! Nie jesteś sprzątaczką ani żadną jebaną kurą domową, rozumiesz?! Nie chcę, żebyś mi gotowała i sprzątała w podzięce!
-Ale, chciałam przecież dobrze…
-Więcej tego nie rób. Jesteś moim gościem, a goście nie sprzątają mi w domu.
-Ja nie potrafię bez czynnie siedzieć i nic nie robić… a nie mam pieniędzy, żeby ci płacić za wynajem pokoju.
-Jaki wynajem?! Oszalałaś? Jeszcze tego brakowało, żebyś mi płaciła!
-Zrozum mnie… nie lubię być pasożytem…
-Jakim pasożytem? Co ty pierdolisz?
-No bo… ja tak nie lubię… potem będę mieć u ciebie dług… już go mam… ja nie mogę żyć z taką myślą…
-Nie masz u mnie żadnego długu, rozumiesz? Potrzebowałem towarzystwa kogoś normalnego.
-Kogoś normalnego…
Powiedziała sama do siebie i prychnęła. Bolan usłyszał to. Westchnął ciężko i patrzył ze złością na dziewczynę, która spuściła głowę w poczuciu winy. Złapał ją za ramię, a jego ton złagodniał.
-Wybacz, nie powinienem się tak unosić. Cieszę się, że ugotowałaś obiad, ale naprawdę nie musisz tego robić.
-Czuję taką potrzebę.
-No dobrze, ale… Jol, nie chcę mieć tu gosposi, ok.?
-Było brudno…
-Sam mogłem przecież to posprzątać.
-Rachel, proszę cię, ja tak nie mogę.
-Następnym razem sprzątamy razem. Nie mogę cię tak wykorzystywać, a teraz pokaż, co dobrego upichciłaś.
-Nic specjalnego… tylko makaron z sosem…
Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Bardzo ciche. Można było wyczytać z niego tyle uczuć i emocji. Nie był do końca pewny czy chce pukać. Najwyraźniej zastanawiał się, czy śpi i czy powinien jej przeszkadzać. Do tego chciał być delikatny, żeby jej nie przestraszyć. No i… czyżby trochę się bał?
-Proszę.
Drzwi uchylały się powoli ukazując to samo, co pukanie. Jolene najpierw ujrzała twarz Rachela. Uśmiechał się delikatnie i wszedł do pokoju. Dziewczyna obserwowała każdy jego ruch. Powoli zamykał drzwi, a ona patrzyła się na niego jak zahipnotyzowana. Cieszyła się, że przyszedł mimo, że jeszcze przed chwilą chciała być sama. Chłopak stanął naprzeciwko niej i uniósł brwi.
-Co się dzieje?
-Co?
Nagle się ocknęła i zorientowała, że musi wyglądać kretyńsko gapiąc się na niego i analizując.
-Zamyśliłam się tylko. Chodź, siadaj.
Jolene przesunęła się robiąc mu miejsce na łóżku i uśmiechnęła się zachęcająco. W uśmiechu, którym odpowiedział Rachel, było jednak coś niepewnego.
-Muszę ci coś powiedzieć Jol.
Przez jej głowę w sekundę przemknęło tysiąc myśli. Tych najgorszych. Tych ciągnących za sobą najczarniejsze scenariusze. Co chciał jej powiedzieć? Chłopak nadal nie skorzystał z jej zaproszenia i nie skusił się, żeby usiąść, najwyraźniej chciał sprawiać pozory kogoś niezwykle spokojnego, bo jakby od niechcenia oprał się o ścianą blisko łóżka z założonymi rękami.
Jolene podciągnęła kolana pod brodę i przestała przyglądać się Rachelowi. Było dla niej niemal oczywiste, że chłopak chce powiedzieć rzecz, która wywróci jej życie do góry nogami. Po raz kolejny. Czyż nie powinno być na to jakiegoś limitu?
-Co chciałeś? - tak bardzo siliła się na normalny, nie zabarwiony żalem ton.
-No dobrze… Chciałem przeprosić, bo… jak wiesz, kiedy Sebastian przeszedł, po tym jak spytałem się, czy zamieszkałabyś ze mną… on bardzo mnie zdenerwował, wydzierał się… zupełnie bez podstawnie, gadał jakbyś była jego własnością, miał do mnie jakieś kurwa pretensje! No więc zdaje się, że powiedziałem Sebastianowi… coś o twoich uczuciach.. do niego.
-CO?!
-Nie zrobiłem tego wprost! Jednak sądzę, że się domyślił…
-Jak mogłeś mi kurwa zrobić coś takiego?
Jolene momentalnie poderwała się z łóżka. Stała przed nim i patrzyła mu w oczy ze złością i wyrzutem. Rachel jeszcze nie widział jej w takim stanie. Była potwornie zdenerwowana. Gdyby spojrzenia mogły zabijać Rachel byłby już martwy.
-Jol, ja…
-Zamknij się!
-Ale..
-Zamknij się kurwa! Posłuchaj mnie! Zaufałam ci kurwa rozumiesz?! Zaufałam, sądziłam, że znalazłam kogoś, komu mogę wiele powiedzieć i wszystko może zostać między nami! Uważałam cię za przyjaciela… zawiodłeś mnie tak bardzo.. kolejna osoba… czemu wszyscy mi to robinią? Dlaczego?
Dziewczyna zakryła twarz dłońmi, a jej oczy natychmiast zrobiły się mokre od łez. Zaczęła szlochać i z pewnością osunęłaby się na podłogę, gdyby Rachel jej nie objął.
-Zostaw mnie.
Jej żądanie było bardzo ciche i mimo treści, jaką przekazywało brzmiało raczej, jak błaganie o pomoc. Rachel zaczął powoli głaskać ją po włosach.
-Przepraszam. Wiem, że nie powinienem.
-Więc czemu to zrobiłeś?
-Byłem zły, że ktoś ma przy sobie tak cudowną kochającą go kobietę i nie potrafi tego docenić, a nawet zauważyć.
-Cudowną?
-Oczywiście.
-Co powiedział?
-Nic. Zostawiłem go po tym.
Jolene mocniej wtuliła się w chłopaka.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.
-Należało mi się. Nic bym nie zrobił nawet gdybyś mnie pobiła.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, a Rachelowi zrobiło się lżej na sercu, że Jolene już nie płacze.
-Rachel… mógłbyś ze mną trochę posiedzieć?
-Jasne. Nie ma sprawy. A nie jesteś już na mnie zła?
-Nie mam o co. Działałeś pod wpływem emocji, tak jak ja, kiedy przed chwilą na ciebie krzyczałam.
Rachel uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.
-Jesteś naprawdę wspaniałą osobą.
-Przestań…
Chłopakowi zdawało się, że ujrzał delikatny rumieniec na jej twarzy, który pojawił się pod wpływem komplementu. Była naprawdę wspaniała. A do tego taka naturalna we wszystkim, co robiła. Oboje usiedli na łóżku opierając się plecami o ścianę. Jolene położyła Rachelowi głowę na ramieniu.
-Dziękuję.
-Niby za co?
-Za to, że jesteś dla mnie taki dobry, za zrozumienie, za czas, który mi poświęciłeś. Zupełnie jak Sebastian na początku… przepraszam, że o nim wspominam, ale… po prostu nie wiem, czym sobie zasłużyłam, że oboje tak mi pomogliście.
-Jolene… mieliśmy cię zostawić? Poza tym im więcej czasu się z tobą spędza tym więcej chce się tobie dać.
-Jasne. - dziewczyna wywróciła oczami - Wiesz co? Przebywam ze sobą całe życie i jakoś nie odczułam swojej cudowności.
Rachel roześmiał się i objął ją ramieniem.
-Może nie potrafisz jej odczuć tak jak inny.
-Potrafię lepiej.
-Może to przemilczę.
-Jesteś okropny!
-Przed chwilą mi dziękowałaś. Zdecyduj się dziewczyno!
-Proszę.
Drzwi uchylały się powoli ukazując to samo, co pukanie. Jolene najpierw ujrzała twarz Rachela. Uśmiechał się delikatnie i wszedł do pokoju. Dziewczyna obserwowała każdy jego ruch. Powoli zamykał drzwi, a ona patrzyła się na niego jak zahipnotyzowana. Cieszyła się, że przyszedł mimo, że jeszcze przed chwilą chciała być sama. Chłopak stanął naprzeciwko niej i uniósł brwi.
-Co się dzieje?
-Co?
Nagle się ocknęła i zorientowała, że musi wyglądać kretyńsko gapiąc się na niego i analizując.
-Zamyśliłam się tylko. Chodź, siadaj.
Jolene przesunęła się robiąc mu miejsce na łóżku i uśmiechnęła się zachęcająco. W uśmiechu, którym odpowiedział Rachel, było jednak coś niepewnego.
-Muszę ci coś powiedzieć Jol.
Przez jej głowę w sekundę przemknęło tysiąc myśli. Tych najgorszych. Tych ciągnących za sobą najczarniejsze scenariusze. Co chciał jej powiedzieć? Chłopak nadal nie skorzystał z jej zaproszenia i nie skusił się, żeby usiąść, najwyraźniej chciał sprawiać pozory kogoś niezwykle spokojnego, bo jakby od niechcenia oprał się o ścianą blisko łóżka z założonymi rękami.
Jolene podciągnęła kolana pod brodę i przestała przyglądać się Rachelowi. Było dla niej niemal oczywiste, że chłopak chce powiedzieć rzecz, która wywróci jej życie do góry nogami. Po raz kolejny. Czyż nie powinno być na to jakiegoś limitu?
-Co chciałeś? - tak bardzo siliła się na normalny, nie zabarwiony żalem ton.
-No dobrze… Chciałem przeprosić, bo… jak wiesz, kiedy Sebastian przeszedł, po tym jak spytałem się, czy zamieszkałabyś ze mną… on bardzo mnie zdenerwował, wydzierał się… zupełnie bez podstawnie, gadał jakbyś była jego własnością, miał do mnie jakieś kurwa pretensje! No więc zdaje się, że powiedziałem Sebastianowi… coś o twoich uczuciach.. do niego.
-CO?!
-Nie zrobiłem tego wprost! Jednak sądzę, że się domyślił…
-Jak mogłeś mi kurwa zrobić coś takiego?
Jolene momentalnie poderwała się z łóżka. Stała przed nim i patrzyła mu w oczy ze złością i wyrzutem. Rachel jeszcze nie widział jej w takim stanie. Była potwornie zdenerwowana. Gdyby spojrzenia mogły zabijać Rachel byłby już martwy.
-Jol, ja…
-Zamknij się!
-Ale..
-Zamknij się kurwa! Posłuchaj mnie! Zaufałam ci kurwa rozumiesz?! Zaufałam, sądziłam, że znalazłam kogoś, komu mogę wiele powiedzieć i wszystko może zostać między nami! Uważałam cię za przyjaciela… zawiodłeś mnie tak bardzo.. kolejna osoba… czemu wszyscy mi to robinią? Dlaczego?
Dziewczyna zakryła twarz dłońmi, a jej oczy natychmiast zrobiły się mokre od łez. Zaczęła szlochać i z pewnością osunęłaby się na podłogę, gdyby Rachel jej nie objął.
-Zostaw mnie.
Jej żądanie było bardzo ciche i mimo treści, jaką przekazywało brzmiało raczej, jak błaganie o pomoc. Rachel zaczął powoli głaskać ją po włosach.
-Przepraszam. Wiem, że nie powinienem.
-Więc czemu to zrobiłeś?
-Byłem zły, że ktoś ma przy sobie tak cudowną kochającą go kobietę i nie potrafi tego docenić, a nawet zauważyć.
-Cudowną?
-Oczywiście.
-Co powiedział?
-Nic. Zostawiłem go po tym.
Jolene mocniej wtuliła się w chłopaka.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.
-Należało mi się. Nic bym nie zrobił nawet gdybyś mnie pobiła.
Dziewczyna zaśmiała się cicho, a Rachelowi zrobiło się lżej na sercu, że Jolene już nie płacze.
-Rachel… mógłbyś ze mną trochę posiedzieć?
-Jasne. Nie ma sprawy. A nie jesteś już na mnie zła?
-Nie mam o co. Działałeś pod wpływem emocji, tak jak ja, kiedy przed chwilą na ciebie krzyczałam.
Rachel uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.
-Jesteś naprawdę wspaniałą osobą.
-Przestań…
Chłopakowi zdawało się, że ujrzał delikatny rumieniec na jej twarzy, który pojawił się pod wpływem komplementu. Była naprawdę wspaniała. A do tego taka naturalna we wszystkim, co robiła. Oboje usiedli na łóżku opierając się plecami o ścianę. Jolene położyła Rachelowi głowę na ramieniu.
-Dziękuję.
-Niby za co?
-Za to, że jesteś dla mnie taki dobry, za zrozumienie, za czas, który mi poświęciłeś. Zupełnie jak Sebastian na początku… przepraszam, że o nim wspominam, ale… po prostu nie wiem, czym sobie zasłużyłam, że oboje tak mi pomogliście.
-Jolene… mieliśmy cię zostawić? Poza tym im więcej czasu się z tobą spędza tym więcej chce się tobie dać.
-Jasne. - dziewczyna wywróciła oczami - Wiesz co? Przebywam ze sobą całe życie i jakoś nie odczułam swojej cudowności.
Rachel roześmiał się i objął ją ramieniem.
-Może nie potrafisz jej odczuć tak jak inny.
-Potrafię lepiej.
-Może to przemilczę.
-Jesteś okropny!
-Przed chwilą mi dziękowałaś. Zdecyduj się dziewczyno!
Jolene chciała odpowiedzieć, ale zrezygnowała i tylko krótko się zaśmiała. W końcu udało jej się przestać myśleć o Sebastianie. Wiedziała, że musi o nim zapomnieć. Rachel tak bardzo jej w tym pomagał. Przy nim ulatywały wspomnienia, których nie chciała mieć. Chciała położyć rękę na dłoni chłopaka i wtedy zobaczyła swoje nadgarstki. Cienkimi liniami była na nich zapisana historia jej życia. Pamiętała jak powstała każda blizna, a raczej pod wpływem jakiego zdarzenia. Każde wspomnienie momentalnie wróciło. Linie na ręce szeptały do niej i dawały jej coraz więcej powodów, dlaczego powinna do nich dołączyć kolejna przyjaciółka i to zaraz. Najgłośniej jednak przemawiały do niej te najświeższe. Wykrzykiwały jej, że nie powinno jej przecież tu być. Powinna być martwa. Nic chciała ich słuchać. Szybko naciągnęła rękaw od bluzki, żeby je zagłuszyć. Szarpnęła zbyt gwałtownie i usłyszała dźwięk pękającego szwu. W jej oku zakręciła się łza.
Rachel cały czas się jej przyglądał. Nic nie umknęło jego uwadze. Delikatnie ujął jej dłoń i kilka razy przejechał kciukiem po jej gładniej skórze. Spojrzał dziewczynie w oczy, a drugą ręką powoli podwinął jej rękaw. Chciała się przed tym bronić, ale ją powstrzymał. Uniósł dłoń Rachel do swoich ust i delikatni pocałował ją w miejsca, które przed chwilą niemal doprowadziły ją do płaczu.
-Przestań…
-Spokojnie. Nie przejmuj się nimi dobrze?
-Nie mogę…
-Możesz.
-Nie... Rachel…
Zabrała od niego swoją rękę i odwróciła głowę.
-Nie próbuj się do mnie zbliżyć. Zawiedziesz się tylko.
-Tak postanowiłaś? Jolene…
Wymówił jej imię powoli i wyraźnie. Sięgnął dłonią do jej twarzy i powoli przejechał palcami od jej skroni aż do brody. Odwrócił jej twarz w swoją stronę. Nie opierała się zbytnio, ale nie nawiązała z nim kontaktu wzrokowego.
-Spójrz na mnie.
Jolene zawahała się, ale powoli podniosła wzrok. Była taka nieufna, przekonana o beznadziejności swojego losu, a jednocześnie tak desperacko pragnąca kogoś bliskiego.
-Boisz się, że cię zostawię?
-Nie. Ja to wiem.
-Nawet mnie nie denerwuj takim pierdoleniem.
-Nie staram się, ja po prostu chcę zapobiec…
Rachel zatrzymał słowa wypływające z jej ust zamykając je swoimi. Starał się być najdelikatniejszy jak potrafił. Okazać jej czułość, a nie pożądanie. Jolene z początku się wystraszyła. Chciała go odepchnąć, albo uciec z pokoju. Nie nawet zauważyła, kiedy jej palce wplotły się między włosy Rachela, a język starał się wślizgnąć między jego wargi.
-Wszystko w porządku?
-W najlepszym! Czemu przestałeś?
-Nie wiem, może nie powinienem cię całować bo…
Tym razem to ona przerwała jego wypowiedź pocałunkiem. Sama nie widziała, dlaczego stała się tak agresywna. To ona wpijała się w jego usta z niezwykłą siłą. To ona pragnęła go tak bardzo, że niemal przestawała się kontrolować. Usiadła na kolanach chłopaka przodem do niego. Jedna z jej rąk zaczęła przesuwać się po jego klatce piersiowej. Rachel delikatnie odsunął od siebie dziewczynę.
-Jol… co ci się stało?
-Co się miało stać? O co chodzi? Chciałeś tego!
-Tak, ale ty nie…
-Przecież chcę! Rachel kochaj się ze mną.
-Nie.
-Słucham?
-Nie mogę. Po tym, co przeszłaś… nie wiem czemu twoja rekcja jest taka, ale nie mogę pozwolić, żeby trauma się ciągnęła.
-Rachel! Każdego dnia o tym myślę. Wspomnienia nie dają mi spokoju. Wszystkie inne zbliżenia się zacierają. Pamiętam tylko to ostatnie. Najokropniejsze. Pomórz mi zapomnieć!
-To chyba nie jest dobry pomysł.
-Jest świetny.
-Nie… Jolene… nie boisz się?
-Boję się jak cholera, ale chcę tego rozumiesz? - obie dłonie położyła na jego policzkach i uśmiechnęła się - Chcę się z tobą kochać Rachel.
Chciała go pocałować, ale znów ją odsunął.
-Jakby było coś nie tak… musisz mi od razu mówić.
-Dobrze.
-Będę delikatny.
-Na pewno.
-Jesteś tego pewna?
-Jestem więcej niż pewna.
Rachel nic już nie powiedział. Ich usta w końcu się spotkały. Pocałunek był niezwykle długi. Chłopak czekał, aż to ona zrobi pierwszy krok, a Jolene naprawdę się bała i zbierała w sobie odwagę. W końcu zaczęła wsuwać ręce pod koszulkę Rachela. Zdejmowała ją bardzo powoli. Chłopak uśmiechał się do niej uspokajająco. Ufała mu, ale jej mózg robił jej na złość i bombardował ją wspomnieniami z tamtej nocy. Starała się go blokować, ale było jej ciężko.
Bolan pogłaskał ją po policzku, a później delikatnie położył na łóżku. Uklęknął nad nią i zaczął obsypywać jej twarz krótkimi delikatnymi pocałunkami. Słyszał przyspieszone bicie jej serca. Słyszał też jak powoli uspokaja się. Ściągnął jej bluzkę i znów wrócił do delikatnych pocałunków, bo zaczęła się bardziej denerwować. Ze stanikiem było tak samo. Jeszcze więcej czasu zajęło mu przeniesienie pocałunków z szyi na dekolt. Był jednak cierpliwy. Jak nigdy w życiu. Sam dziwił się sobie z każdą minutą coraz bardziej.
Po pewnym czasie Rachel zdecydował się ściągnąć jej spodnie. Powoli, żeby jej nie wystraszyć. Wrócił na górę i znów uśmiechnął się najmilej jak potrafił. Kiedy zdecydował się przenieść pocałunku na jej piersi cicho pisnęła jednak, kiedy chciał przestać, przytrzymała jego głowę. Po kilku minutach odprężyła się i zaczął słyszeć ciche westchnienia. Jego dłoń powędrowała niżej, powoli przesuwał ją po jej brzuchu w stronę najczulszego punktu. Jolene odruchowo zacisnęła uda.
-Jeśli chcesz możemy przestać. Nic na siłę kochanie. Nie musimy dzisiaj kończyć.
-Nie, nie… musimy, chcę tego.
-Ale…
-Ciii proszę.
Przygryzła dolną wargę i wolno zaczęła rozluźniać nogi. Rachel zsunął z niej majtki. Były wilgotne. Udało mu się, była podniecona mimo przerażenia, jakie ją ogarnęło. Przejechał jednym palcem po jej pochwie. Jęknęła. Nie był to jęk ze strachu czy z niezadowolenia. Uśmiechnął się i znów dotknął jej kobiecości tym razem wsuwając do niej delikatnie dwa palce. Efekt był podobny. Czuł jednak, że nie da rady dłużej bawić się z nią. Miał swoje potrzeby mimo, że starał się o niech zapomnieć. Teraz już nie mógł. Rozpiął rozporek i zsunął spodnie. Spojrzał na swojego nabrzmiałego członka, dziwiąc się, że jeszcze nie eksplodował. Popatrzył niepewnie na Jolene. Kiwnęła głową. Wszedł w nią w najwolniej jak dał radę. Dziewczyna objęła go nogami i przyciągnęła do siebie.
-Nie musisz już się powstrzymywać, przyspiesz. - wyszeptała mu do ucha takim tonem, że był pewien, że może to zrobić.
Zaczął poruszać rytmicznie biodrami. Jolene przyciągała go do siebie coraz bardziej, a z jej ust wydobywały się jęki. Starała się sprawić mu jak największą rozkosz, żeby odwdzięczyć się za jego cierpliwość i delikatność. Nie trzeba było dużo czasu, żeby jej ciałem zawładnął orgazm. Krzyknęła, a chwilę po tym dołączył do niej krzyk Rachela, którego sperma wytrysnęła do jej wnętrza. Chłopak ciężko oddychając położył się obok Jolene i mocno ją przytulił.
-Dziękuję ci… Rachel… dziękuję.
-Za co ty mi dziękujesz Jol? To ja właśnie kochałem się z najcudowniejszą…
-Przestań!
-… dziewczyną na świcie! Ty przestań.
-Ale…
-Ciiii nie psuj chwili.
Uśmiechnął się i zaczął głaskać ja po głowie. Przyglądał się jak oczy dziewczyny powoli się zamykają, a później oddech się wyrównuje i odpływa do krainy snów.
-Kocham cię Jolene. - wyszeptał cicho i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
Rachel cały czas się jej przyglądał. Nic nie umknęło jego uwadze. Delikatnie ujął jej dłoń i kilka razy przejechał kciukiem po jej gładniej skórze. Spojrzał dziewczynie w oczy, a drugą ręką powoli podwinął jej rękaw. Chciała się przed tym bronić, ale ją powstrzymał. Uniósł dłoń Rachel do swoich ust i delikatni pocałował ją w miejsca, które przed chwilą niemal doprowadziły ją do płaczu.
-Przestań…
-Spokojnie. Nie przejmuj się nimi dobrze?
-Nie mogę…
-Możesz.
-Nie... Rachel…
Zabrała od niego swoją rękę i odwróciła głowę.
-Nie próbuj się do mnie zbliżyć. Zawiedziesz się tylko.
-Tak postanowiłaś? Jolene…
Wymówił jej imię powoli i wyraźnie. Sięgnął dłonią do jej twarzy i powoli przejechał palcami od jej skroni aż do brody. Odwrócił jej twarz w swoją stronę. Nie opierała się zbytnio, ale nie nawiązała z nim kontaktu wzrokowego.
-Spójrz na mnie.
Jolene zawahała się, ale powoli podniosła wzrok. Była taka nieufna, przekonana o beznadziejności swojego losu, a jednocześnie tak desperacko pragnąca kogoś bliskiego.
-Boisz się, że cię zostawię?
-Nie. Ja to wiem.
-Nawet mnie nie denerwuj takim pierdoleniem.
-Nie staram się, ja po prostu chcę zapobiec…
Rachel zatrzymał słowa wypływające z jej ust zamykając je swoimi. Starał się być najdelikatniejszy jak potrafił. Okazać jej czułość, a nie pożądanie. Jolene z początku się wystraszyła. Chciała go odepchnąć, albo uciec z pokoju. Nie nawet zauważyła, kiedy jej palce wplotły się między włosy Rachela, a język starał się wślizgnąć między jego wargi.
-Wszystko w porządku?
-W najlepszym! Czemu przestałeś?
-Nie wiem, może nie powinienem cię całować bo…
Tym razem to ona przerwała jego wypowiedź pocałunkiem. Sama nie widziała, dlaczego stała się tak agresywna. To ona wpijała się w jego usta z niezwykłą siłą. To ona pragnęła go tak bardzo, że niemal przestawała się kontrolować. Usiadła na kolanach chłopaka przodem do niego. Jedna z jej rąk zaczęła przesuwać się po jego klatce piersiowej. Rachel delikatnie odsunął od siebie dziewczynę.
-Jol… co ci się stało?
-Co się miało stać? O co chodzi? Chciałeś tego!
-Tak, ale ty nie…
-Przecież chcę! Rachel kochaj się ze mną.
-Nie.
-Słucham?
-Nie mogę. Po tym, co przeszłaś… nie wiem czemu twoja rekcja jest taka, ale nie mogę pozwolić, żeby trauma się ciągnęła.
-Rachel! Każdego dnia o tym myślę. Wspomnienia nie dają mi spokoju. Wszystkie inne zbliżenia się zacierają. Pamiętam tylko to ostatnie. Najokropniejsze. Pomórz mi zapomnieć!
-To chyba nie jest dobry pomysł.
-Jest świetny.
-Nie… Jolene… nie boisz się?
-Boję się jak cholera, ale chcę tego rozumiesz? - obie dłonie położyła na jego policzkach i uśmiechnęła się - Chcę się z tobą kochać Rachel.
Chciała go pocałować, ale znów ją odsunął.
-Jakby było coś nie tak… musisz mi od razu mówić.
-Dobrze.
-Będę delikatny.
-Na pewno.
-Jesteś tego pewna?
-Jestem więcej niż pewna.
Rachel nic już nie powiedział. Ich usta w końcu się spotkały. Pocałunek był niezwykle długi. Chłopak czekał, aż to ona zrobi pierwszy krok, a Jolene naprawdę się bała i zbierała w sobie odwagę. W końcu zaczęła wsuwać ręce pod koszulkę Rachela. Zdejmowała ją bardzo powoli. Chłopak uśmiechał się do niej uspokajająco. Ufała mu, ale jej mózg robił jej na złość i bombardował ją wspomnieniami z tamtej nocy. Starała się go blokować, ale było jej ciężko.
Bolan pogłaskał ją po policzku, a później delikatnie położył na łóżku. Uklęknął nad nią i zaczął obsypywać jej twarz krótkimi delikatnymi pocałunkami. Słyszał przyspieszone bicie jej serca. Słyszał też jak powoli uspokaja się. Ściągnął jej bluzkę i znów wrócił do delikatnych pocałunków, bo zaczęła się bardziej denerwować. Ze stanikiem było tak samo. Jeszcze więcej czasu zajęło mu przeniesienie pocałunków z szyi na dekolt. Był jednak cierpliwy. Jak nigdy w życiu. Sam dziwił się sobie z każdą minutą coraz bardziej.
Po pewnym czasie Rachel zdecydował się ściągnąć jej spodnie. Powoli, żeby jej nie wystraszyć. Wrócił na górę i znów uśmiechnął się najmilej jak potrafił. Kiedy zdecydował się przenieść pocałunku na jej piersi cicho pisnęła jednak, kiedy chciał przestać, przytrzymała jego głowę. Po kilku minutach odprężyła się i zaczął słyszeć ciche westchnienia. Jego dłoń powędrowała niżej, powoli przesuwał ją po jej brzuchu w stronę najczulszego punktu. Jolene odruchowo zacisnęła uda.
-Jeśli chcesz możemy przestać. Nic na siłę kochanie. Nie musimy dzisiaj kończyć.
-Nie, nie… musimy, chcę tego.
-Ale…
-Ciii proszę.
Przygryzła dolną wargę i wolno zaczęła rozluźniać nogi. Rachel zsunął z niej majtki. Były wilgotne. Udało mu się, była podniecona mimo przerażenia, jakie ją ogarnęło. Przejechał jednym palcem po jej pochwie. Jęknęła. Nie był to jęk ze strachu czy z niezadowolenia. Uśmiechnął się i znów dotknął jej kobiecości tym razem wsuwając do niej delikatnie dwa palce. Efekt był podobny. Czuł jednak, że nie da rady dłużej bawić się z nią. Miał swoje potrzeby mimo, że starał się o niech zapomnieć. Teraz już nie mógł. Rozpiął rozporek i zsunął spodnie. Spojrzał na swojego nabrzmiałego członka, dziwiąc się, że jeszcze nie eksplodował. Popatrzył niepewnie na Jolene. Kiwnęła głową. Wszedł w nią w najwolniej jak dał radę. Dziewczyna objęła go nogami i przyciągnęła do siebie.
-Nie musisz już się powstrzymywać, przyspiesz. - wyszeptała mu do ucha takim tonem, że był pewien, że może to zrobić.
Zaczął poruszać rytmicznie biodrami. Jolene przyciągała go do siebie coraz bardziej, a z jej ust wydobywały się jęki. Starała się sprawić mu jak największą rozkosz, żeby odwdzięczyć się za jego cierpliwość i delikatność. Nie trzeba było dużo czasu, żeby jej ciałem zawładnął orgazm. Krzyknęła, a chwilę po tym dołączył do niej krzyk Rachela, którego sperma wytrysnęła do jej wnętrza. Chłopak ciężko oddychając położył się obok Jolene i mocno ją przytulił.
-Dziękuję ci… Rachel… dziękuję.
-Za co ty mi dziękujesz Jol? To ja właśnie kochałem się z najcudowniejszą…
-Przestań!
-… dziewczyną na świcie! Ty przestań.
-Ale…
-Ciiii nie psuj chwili.
Uśmiechnął się i zaczął głaskać ja po głowie. Przyglądał się jak oczy dziewczyny powoli się zamykają, a później oddech się wyrównuje i odpływa do krainy snów.
-Kocham cię Jolene. - wyszeptał cicho i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa jak ja Was kocham! jak ja Wam kocham za Bolana!
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ze śmiechu czytając to! a tekst "Chcę się z tobą kochać Rachel." na szczęście czytałam na siedząco, bo chyba bym się przewróciła! haha :D
łiiiiii Bolan... czy Bolan nam pasuje na takeigo delikatnego faceta? hmmmm zawsze się zastanawiałam i stwierdzam, że TAKI Rachel zdecdowanie mi odpowiada!
łaaaa ! Rachel kochał się z Jolene! haaa xD . ale matko jedyna jaka ona była napalona xDD. rozdział jest po prostu mega :D . no kurwa xD . nie wiem co mam kurwa powiedzieć . xD . aż mi słów brakuje xD .
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na ZR --> http://zasuszone-roze.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńej kurwa... jakie jaram o co chodzi?
OdpowiedzUsuńw ogole hahaha ogladalam ostatnio klip do psycho therapy i haha bolan tam chyab z lodowki buta wyciaga xd
Obiecuję, że nadrobię, ale teraz tylko informuję, że wyjeżdżam, ale udało mi się wstawić 2 rozdział. Zapraszam:*
OdpowiedzUsuńhttp://prostitute.bloog.pl/
NR na --> http://highway-to-heaven-or-hell.blog.onet.pl/ <--
OdpowiedzUsuńCholera , uwielbiam tego bloga :D Zawsze kochałam się w Sebastianie a przez was jestem napalona
OdpowiedzUsuń< niczym Jolene > na Rachela !!! Zapraszam na http://livin-on-the-edge.blog.onet.pl/ i informujcie o nowych rozdziałach jeśli możecie :P
Zapraszam na drugi rozdział :D http://livin-on-the-edge.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńRozumiem, że głosowanie oznacza, że jednak będziecie pisać dalej? A w ogóle to nie wiem kogo wybrać... Kochany Stevenek czy może Axl z tym swoim seksownym głosem i spojrzeniem... Mam dylemat dziewczyny ! ;)
nowy rozdział na dust-n-bones
OdpowiedzUsuńI znowu mój komentarz... ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział http://livin-on-the-edge.blog.onet.pl/
Hehe :) Po prostu teraz siedziałam tydzień w domu bo mnie dołapało jakieś przeziębienie, a na dodatek mam lewą rękę w gipsie bo coś mi się z nadgarstkiem zjebało ;)
OdpowiedzUsuńTeraz przystopuje i odcinki będą się pojawiały o wiele rzadziej ;p
Pozdrawiam ;*
Pojawiła się nowa notka na guitar-slave.blog.onet.pl ;)
OdpowiedzUsuńej za co Duffowi łeb ukręcic hmm?
OdpowiedzUsuńyyyy co znaczy słit ze Slahsem? bo tak jakby nie zakumalam po pierwsze skad taki wniosek, po drugie jakiego fragmentu sie to tyczy?
hahaha malo kumata jestem ostatnio
i w ogole kiedy nowy rozdizal i czemu zniknal ten szablon krwisty? haha byl taki faaaaaaajny!
hahaha w przytulaniu nie ma nic zlego ^^
OdpowiedzUsuńtez mi sie znudzil moj wystroj i efekty widac wlasnie na blogu xd
być może i jest popularny, ale targnięcie się na własne życie wielu nie jest obce, a już na pewno nie mnie ;).
OdpowiedzUsuńtaaak to miała być Grenlandia xD. no niestety go jeszcze tam nie wysłałam, ale może xD. albo na Safari :D małpy go pogonią, albo jakieś motyle na jakiejś łące przestraszą czy coś xD. jednak faktycznie może znajdzie przyjaciół :D.
no tak.. ale to nieważne :).
OdpowiedzUsuńhahah no w sumie będzie musiał tam jakiś czas przebywać xD bo dostanie szału jak będzie na odwyku xD. więc psychiatryk się przyda :P.
hahah xD pewnie tak xD. hm ciekawe jakby wyglądał taki zespół ludzi z psychiatryka.. hm. noo to by było ciekawe doświadczenie :D.
OdpowiedzUsuńa w ogóle to kiedy nowa notka? bo już normalnie nie mogę się doczekać, no!
płyta taki ludzi? czemu nie?! :D ja bym się równie chętnie co Ty na to skusiła :D.
OdpowiedzUsuńhm no fajnie by było :). bo już kurcze trochę mi się tęskni za nowościami :D.
czemu twierdzisz, że będzie nudny?! przecież Wy nie piszecie nudnych rzeczy!
OdpowiedzUsuńoh, przestań proszę! lubię czytać Wasze, czasem jej, a czasem Twoje, opowiadanie! i na pewno nie jest nudne! bo głowie by ode mnie dostała jakbyś stała obok xD.
OdpowiedzUsuń