Bolało. Pisał, że będzie dobrze. Kłamał? Nie wiedziała. Miała takie wrażenie. Jak mogło być ok., skoro był tak daleko? Nie miała już oparcia w jego silnych ramionach i uspokajających dłoniach, głaszczących ją po głowie. Tęskniła cholernie. Myślała, ze to będzie prostsze, nie było. Tak bardzo się mylił. Czy on w ogóle coś jeszcze do niej czuł? Może znalazł sobie inną, a codzienne telefony i listy nic dla niego nie znaczyły. Może to ona nic już dla niego nie znaczyła? Jednak płomyczek nadziei był w niej gdzieś tam głęboko i rozpromieniał jej wszystkie wątpliwości.
Kartka starego papieru pomoczyła się już dawno. Nie było na niej zapisanych żadnych przykrych słów ani bolesnej prawdy. To, co miłość potrafiła uczynić z człowiekiem, było straszne. Straszne dla niej. Dla młodej kobiety, której szczęście wyjechało daleko. Nic na to nie mogła poradzić. Nie mogła pojechać z nim, a bardzo tego chciała. Nie była jeszcze pełnoletnia, nie pozwalano jej. Mogła uciec, ale później do końca życia nie mogłaby spojrzeć matce i ojcu w oczy. A jeżeli on nie okazałby się tym jedynym? Co w tedy? Zostałaby sama. Była w punkcie zero. Czegokolwiek by nie zrobiła, to byłaby skazana na cierpienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz