czwartek, 5 maja 2011

"A ja Cię nadal kocham skarbie!" - 04

Witamy!
Przepraszamy za utrudnienia związane ze zmianą adresu, ale Onet nas chyba nienawidzi, więc my go też.
Ten rozdział niestety musiał być napisany, żeby wyjaśnić ciąg dalszy wydarzeń.
Jest przynudnawy, ale musiał powstać.
Mamy nadzieję, że ktoś wytrwa i doczyta to "cudo" do końca.


           „Nie! To jest niemożliwe!” Czemu się dziwiła? Przecież był przystojny i zapewne nie jedna laska się w nim kochała. „Mógł mi powiedzieć o tym…!” Wybuchła płaczem w poduszkę. Jolene nie rozumiała tego. Jak już było dobrze, uśmiechała się, to zawsze, ale to zawsze, ktoś musiał jej to szczęście odebrać. I tak było tym razem. Liczyła na coś, na jakąś wspólną przyszłość, na związek z Bachem, na bliższe relacje, cokolwiek, ale… czemu jej o niej nie powiedział?! Czemu nie powiedział jej o Lily? Słyszała ich śmiechy zza ściany, to było okropne, kolejny nóż wbity w jej serce. Byli tacy radośni, a ona? Czemu miała takiego pecha do facetów? Może odtrącała ich swoim wyglądem… głupotą… nie, przecież to niemożliwe… Ale dlaczego?!
-Wychodzę.
            Rzuciła tylko za sobą, kiedy otwierała drzwi od mieszkania Sebastiana. Była wściekła na niego i na tę jego dupę! Miała ochotę coś zniszczyć, złość ją za bardzo rozpierała. Wiedziała, że po tym stanie wejdzie w kolejny – „bezustanny płacz”, następny – „jestem emo, mam żyletkę, chcę się zabić”, jeśli ten się powiedzie, to kolejnego już nie będzie. Wiedziała jedno, jeśli jej życie się nie zmieni, to będzie je musiała skończyć raz na zawsze. Teraz to już na pewno była sama. Bach pewnie będzie zajmować się własną dziewczyną i odstawi ją na półeczkę, jak przeżutą zabawkę, która sprawiała mu radość tylko przez chwilę.
            Mogłaby się szwendać bez większego celu całą noc. Krążyć po chodnikach rozświetlonych światłem latarni, które dodawało tylko uroku. Nienawidziła tego miasta, ale kiedy księżyc był na niebie i gwiazdki się do niej uśmiechały, było dość znośne. Nie mając zegarka, nie wiedziała, która godzina. Ale cóż, powinna dać sporo czasu parce, żeby się sobą nacieszyła i zabawiła. Nadal byłoby kolorowo, gdyby nie deszcz. Nie miała nic do niego, był nawet w porządku, ale w połączeniu z silnym wiatrem, nie był przyjemny. Miała dwa wyjścia, albo wróciłaby do mieszkania, albo poszłaby się zabawić w jakimś barze. Druga opcja była korzystniejsza. Nawaliłaby się i chociaż przez moment nie pamiętałaby o problemach, życiu i innych duperelach, które brukowały jej piękną ścieżkę do grobu.
            Dym tytoniowy robił świetną zasłonę. Nie była palaczką, więc od razu zaczęła się krztusić po kilku wdechach. Rozglądnęła się dookoła. Bar musiał być sławny, był duży tłok. Zero wolnych stolików. Była skazana na zajęcie miejsca przy ladzie barowej, które też było trudno znaleźć. Whisky na trzy palce wypiła szybko za jednym przechyleniem. Do rewolucji, jaka szykowała się w jej żołądku dołączyły dwa kieliszki wódki i jedne, mocne piwo. Było nieźle. „Świetna muzyka i… o i problemy nawet zniknęły!” Nie, one nie zniknęły, tylko alkohol je zakneblował na jakiś czas, jeszcze trochę i przypomną o sobie, bo w końcu krew się oczyści, a w gratisie otrzyma ból głowy, światłowstręt i inne uroki kaca.
-Ooo no proszę, kogo moje oczka widzą.
 Usłyszała znajomy śmiech za swoimi plecami, odwróciła się, ale nikogo tam nie było.
-Bach wypuścił swoją laskę samą do baru? No nie wierzę
            Jolene spojrzała z politowaniem na Bolana.
-Nie byłam jego.
-Nie?!
            Rachel zachłysnął się swoim piwem. Klepał się w pierś, żeby wykrztusić alkohol, który trafił nie tam, gdzie trzeba. Dziewczyna chciała już mu pomóc, ale podniósł rękę, dając znać, że już jest ok.
-O kurwa. Myślałem, że wy…
-To źle myślałeś!
-Ej, spokojnie.
-Daj mi spokój i idź sobie.
-Ale jesteś miła.
-Przyszłam tu, żeby się nawalić i…
-No, to przecież ci nie zabraniam.
-Słuchaj, nie mam nastroju do żartów, ok.?! Więc znajdź se innego rozmówcę!
-Nie ma wolnych miejsc skarbie, a nie zamierzam opuścić tego uroczego lokalu.
-Dobra, to ja sobie go zmienię.
            Dopiła swojego drinka i wstała. Chciała już odejść, ale nie pozwalała jej na to ręka zaciśnięta na jej nadgarstku.
-Puszczaj!
-Posłuchaj. Nie chcę, żebyś sobie poszła.
-Spadaj!
-Jolene. Posiedź ze mną.
-Nie! Nie mam nastroju na pogaduszki!
-To pomilczymy…
-Proszę cię… Rachel, to nie najlepszy pomysł.
-Ok. Sam nie będę pić. Przewietrzymy się.
-Chcę być sama!
-Jest ciemno i pada. Jeszcze ktoś cię zgwałci, a wtedy sobie tego nie daruję.
Jolene się zapowietrzyła. Zamrugała kilka razy i bez słowa wybiegła na zewnątrz. Bolan nie miał zielonego pojęcia, co się stało. Wyszedł z baru. Stanął na progu i rozglądnął się po okolicy. Nigdzie jej nie widział.
-Kurwa!
            „Spieprzyłeś to Rachel! A było blisko…” westchnął ciężko. Do baru nie miał, po co wracać, bo i tak zapewne utracił swoje miejsce. Na dworze było rześko od deszczu, więc wybrał się na mały spacerek, żeby chociaż po części wytrzeźwieć. Nie miał zbytnio ochoty kierować się do domu. Miał już dość samotności. Mógłby wyrwać jakąś dupę, ale nie mógł. Nie był wstanie. Myślał tylko o tej jednej, która była dla niego niedostępna. Jej uśmiech utkwił mu w głowie, tak trudno było wyrzucić ten obraz, a nawet jeśliby potrafił, to z kolei nie chciał. W ten sposób była przy nim ciągle. Wskoczył na chwilę do sklepu, żeby kupić flaszkę wódki. Znów zaczęło padać, tym razem słabiej. Jakoś miał to gdzieś. Postanowił pójść najkrótszą drogą. Poprawił swoją skórzaną kurtkę, żeby jak najmniej zmoknąć. Odgarnął włosy do tyłu, bo zaczęły mu opadać na oczy i tracił widoczność.
            Na alei dziury zostały już wypełnione wodą. Czuł, że grunt się klei. Niby słaby deszczyk, a swoje robił. Było tak cicho i pusto. Uwielbiał ten stan i samotność. Był najlepszym rozmówcą, jakiego znał. I tylko on siebie sam rozumiał, nikt inny, tylko Rachel Bolan znał Rach’ego. „Hola, hola…” Zmrużył powieki. No tak, rozpoznał samotną sylwetkę na ławce. Od razu rozpromieniał i przyśpieszył kroku. Już nie było ważne, że będzie mieć ubłocone nogawki jeansów.
-No cześć!
            Przysiadł się obok. Nawet na niego nie spojrzała. Może spała?
-Piękną mamy nockę.
            „Zajebiście! Pogadajmy o pogodzie, kretyn!” Czekał na jej reakcję, jakąkolwiek, ale nic. Przysunął się bliżej i odgarnął włosy z jej czoła. Ona tylko odwróciła głowę w przeciwną stronę.
-Co się stało?
-Zostaw mnie…
-Ej, no nie ma takiej opcji. Czasem zachowuje się jak chuj i jeżeli ja coś zrobiłem, to…
-Nie bądź takim megalomanem! Idź już.
-Nie.
-Rachel!
-Wybacz, ale to nie twój park, więc będę sobie tu siedzieć.
-Jesteś strasznie upierdliwy.
-No i?
-Odwal się ok.?!
-Dobra, już nie będę się zgrywać.
-Zostaw mnie! Chcę zostać sama!
-Nie chcesz.
-Sama wiem lepiej!
-Przecież widzę, że nie chcesz być sama. Nikt nie chce być sam, a takie pierdolenie bez sensu i okłamywanie samej siebie, nie jest dobre.
-Co ty tam możesz wiedzieć?! Nie znasz mnie! Idź już!
-Wiem więcej niż ci się wydaje skarbie. Chodź, pójdziemy pogadać do mnie.
-Chyba ochujałeś! Nigdzie z tobą nie pójdę!
-Przecież cię nie pogryzę, no chodź. Napijemy się czegoś.
-Nie, nie ma mowy.
-I co? Zamierzasz tu siedzieć całą noc i czekać aż Baz i Lil skończą się miziać?
            Dziewczyna odwróciła gwałtownie głowę w jego stronę. Spojrzała na niego tak zimnym wzrokiem, że aż ciarki przegalopowały mu po plecach. Chyba naprawdę chciała go zabić w tym momencie. Po chwili jej mina przybrała łagodniejszą postać. Znów spuściła głowę i ukryła swoje oblicze pod mokrymi włosami.
-Jol… ty… płaczesz?
            „O kurwa! I zobacz chuju co narobiłeś?! Jak mogłeś…?!” Rachel wstał szybko i stanął przed nią. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. Nigdy żadna laska przy nim nie płakała. „No kurwa, co teraz, co teraz?! Rachel oprzytomnij!” Z chęcią strzeliłby sobie w twarz porządnego liścia, ale nie mógł pokazać jej, że jest teraz bezradny. Jedyne, co przyszło mu na myśl, to przytulenie jej. I chyba dobrze rozmyślał, że laska + łzy = przytulanie. Kucnął przed nią, nie ważne, że wdepnął przy tym w największą z możliwych kałuży, położył dłonie na jej kolanach i usiłował spojrzeć w jej oczy, co było trudne przez jej włosy. Odgarnął jeden kosmyk za jej ucho. Teraz naprawdę spanikował, kiedy zobaczył jak z jej oczu leci woda.
-Jol, proszę, nie płacz.
-Zostaw mnie…
            Wyszeptała. Jak w takiej sytuacji mógł ją zostawił? Był chujem, ale bez przesady!
-Powiedz, co się stało.
-Nic.
-Jakby to było nic, to byś nie płakała.
-Po prostu… daj mi spokój, nie udawaj, że ci zależy.
-Ale mi zależy.
-Nieprawda. Nikomu nie zależy.
-Nie mów tak.
-Czemu? Przecież to prawda. Nikogo nie obchodzę.
-Obchodzisz mnie, obchodzisz Baza, obchodzisz swoich rodziców, obchodzisz…
-Nie wysilaj się, ok.?! Starzy mnie nienawidzą, a Sebastian… on…. Nie ważne. Wracaj do domu, bo zachorujesz.
-Nie wrócę tej nocy sam. Chodź. Idziesz ze mną.
-Nie chcę.
-Jolene, nie wygłupiaj się. Jak ty tu zostajesz, to ja też.
-Nie chcę twojego towarzystwa.
-Przestań, nie jestem taki zły. No może… ale staram się, wierz mi, że cię lubię i w ogóle…
-Jak ty możesz mnie kurwa mać lubić?! Nawet się do mnie wcześniej słowem nie odezwałeś!
-No tak.. ale teraz się do ciebie odzywam.
-Wiesz, co… idź sobie i…
-Nie.
-Rachel, odwal się!
-Nie odwalę się, ok.?!
-Wkurwiasz mnie! Zostawcie wy mnie wszyscy w kurewskim spokoju!!!
            Jolene wstała, nie dbając o to, że „kolega” może się przewrócić. Chciała, żeby się w końcu odczepił. Miała już dość tych wszystkich ludzi, którzy…
-Jol, przepraszam za moje zachowanie prostaka!
            Krzyknął i podbiegł do niej.
-Zostaw…
            Wyszarpnęła swoją rękę, którą przed chwilą złapał. Znów się poryczała, a on nie wiedział, co ma zrobić, bo nawet dotknąć się nie dawała.

***

            Minęło trochę czasu, żeby w końcu się przed nim otworzyła. Jednak zanim to nastąpiło, musiał słuchać jej wrzasków i „miłych” słów rzucanych w swoją stronę. Po tych scenach naprawdę się zastanawiał, czy chce posłuchać o jej życiu, bo tak usilnie broniła swojego sekretu.
-Zostałam zgwałcona…
            I właśnie w TYM momencie przez jego mózg przeleciało miliony pytań i tylko tyle. Nie był wstanie nic powiedzieć, zrobić, kompletnie nic. Siedział i się na nią gapił. „Kurwa…” Naprawdę nie wiedział, jaka powinna być jego właściwa reakcja. Po tym, jak powiedziała „Uciekłam z domu, bo ojciec mnie bił...” Myślał, że będzie tylko lepiej, a tu proszę…
-Jolene…
-Proszę, nie lituj się nade mną. Nie chce tego, ok.?
-Dobrze…
            Nie litował się na zewnątrz, ale w środku… Bolało go, jak myślał o tym, co ta dziewczyna musiała przejść. Jak życie jej dokopało, jak nie ma już siły, jak nie potrafi wstać z podłogi niepowodzeń o własnych siłach. On też był bez rady, ale chociaż znając jej przeszłość, mógł jej jakoś pomóc odbić się od dna i rozgonić ulewy łez. Objął ją swoim ramieniem, chociaż tyle mógł uczynić. Nie spodziewał się tego, że dziewczyna się w niego wtuli. Naprawdę tego potrzebowała.
-Ja… Rachel.. ja zakochałam się w Sebastianie… a on… nie powiedział mi o Lily i teraz… czemu to życie jest do dupy?!
-Podoba ci się Bach?
-Już nie… Rachel… dziękuję, ale… ja… muszę już iść…
            Jolene podniosła się z kanapy. Basista złapał ją za dłoń i spojrzał na nią wzorkiem proszącego szczeniaczka.
-Zostań u mnie na noc.
-Nie mogę. Naprawdę jestem ci wdzięczna i…
-Jolene jest już ciemno, a teraz chyba się domyślasz, jacy ludzie wychodzą na zewnątrz… naprawdę lepiej będzie jak zostaniesz u mnie na noc.
-Nie chcę robić problemu…
-Nie wygłupiaj się.
-Ale…
-Mam dużo pokoi.
-Dziękuję.
            Dziewczyna z powrotem usiadła. Bolan przytulił ją do siebie. Żadne nie miało odwagi się odezwać. On nie chciał jej przestraszyć ani zrobić z siebie głupka, a ona nie chciała się nad sobą użalać i tak już za dużo o niej wiedział. Nikt nie miał się dowiedzieć o ojcu, ucieczce, gwałcie, o niczym. Wszyscy musieli wiedzieć o niej tyle, że ma na imię Jolene. W jego objęciach było jej znacznie lepiej. Czuła się bezpieczniej, brakowało jej tego uczucia. Chciała, żeby tak zostało już na zawsze.
-Kurna… zapomniałem się spytać, czy byś czegoś nie… Jol?
            Jolene nie poruszyła się. Rachel zaśmiał się cicho pod nosem. Przytrzymał jej ramię, żeby się nie przewróciła, kiedy wstawał. Zarzucił sobie jej rękę za szyję i wziął ją na ręce. Nie była ciężka, właściwie chyba nic nie ważyła. Wchodząc po schodach bardzo się starał, żeby jej nie wyrwać ze snu. Nacisnął klamkę łokciem i lekkim kopniakiem otworzył drzwi od jednej z sypialni. Użyczyłby swojego łóżka, ale miał mały nieład na podłodze. Przykrył ją kołdrą i zasłonił okno, przez które do środka wpadały promienie latarni i światło księżyca. Po cichu zamknął drzwi za sobą i zbiegł po schodach. Chwycił za telefon i wykręcił numer do przyjaciela, nie myśląc nawet o tym, że mógłby mu przerwać w ważnych czynnościach życiowych.
-Witaj pojebie!
-Rachel jebańccu, jak cię jutro dorwę…
-Dobra, dobra, zamknij się lepiej i odpowiedz mi na pytanie. Gdzie poleciała twoja ptaszynka?
-Rach zboku…
-Zboku? Ej, to ty pomyślałeś o swoim fiucie a nie ja! Mam na myśli twoją „koleżaneczkę”.
-Jolene?! Tylko ją rusz! W ogóle co ona kurwa robi u ciebie?
-Przygarnąłem ją, bo już miała dość twoje mordy.
-Jasne. Zaraz u ciebie będę…
-Niby po co? Chcesz mi burdel sprzątnąć czy jak?
-Nie wkurwiaj mnie.
-Lepiej zajmij się swoją cizią blondi. Jol zasnęła, nie martw się, nie zjem jej.
-Tylko ją tknij.
-Zobaczymy kto, kogo pierwszy tknie. Kolorowych koszmarów!

28 komentarzy:

  1. łaaaaaaaaa przecyztałam ale skomentuje jutro bo juz uciekam z kompa... ale powiem ze Was kocham! za Bolana mojego wspanialego!!!!!!!!!!!!!!! kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam was kurwa. A tak w ogóle wszyscy tak z tym Bolanem powariowaliście? Ale świetnie. Fajnie, że Jolane nie chce tak dużo o sobie mówić, że jest skyta.
    Naprawde zajebiście.
    [will-you-hold-me]

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zajebiście, można rzucać kurwami w komentarzach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. łaaaaaa dobra powracam! wariatką wclae nie jestem xd (nie no dobra... przyznam bez bicia że ejstem!)
    tak więc... zajebiście podoba mi się że Bolan ma tu tak duzą rolę (no... w tym odcinku bo nie wiem co będzie dlaej)
    i zastanowił mnie ten motyw z tym że jakas dziewczyna jest dla niego nie dostepna i cos tam... czy to chodzi o Jolene? bo to az sie prosi zeby tak bylo! haha i nie wim co sie Bach tak oburzyl na koniec i nie pozwolil Rachelowi "ją ruszyc" bo przeciez sam ma tą swoją dziewuchę to co mu tam zlaezy? jakis pies ogrodnika kurwa... hahah nie pieprzy sie z Jolene to nikt nie moze xd hahaha
    cos jeszcze mialam napisac ale wypadlo mi z glowy xd

    OdpowiedzUsuń
  5. wiem! zajebisty obrazek w "szablonie"! tak wlansie! hahahaha
    mam zjebany mozg wiem!
    i zajebiscie podoba mi sie ze moge tu przeklinac kurwa hahahaha!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo Rachel się zaopiekował biedną Jolene. ale szkoda kurwa, że Bach ma jakąś inną cizię. mam nadzieję, że to zmienicie bo inaczej chyba nie przeżyję! no dobra.. może jednak przeżyję, ale fajniej chyba będzie jak to z Bachem się zwiąże :D. no i notka oczywiście zajebista :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. haha szkoda ze na onecie nie mozna ciepac kurwami! :(
    no wiesz wystroj sie podoba bo jest kreeeeeeeeew! hahaha
    jaaaasne Bolan seryjny gwalciciel co za zart! to jest przeciez przecudowny uzdolniony muzycznie czlwoiek! xd
    a Bach nie ma prawa sie czepiac! chyba ze chce ciagnac na dwa fronty to mozna by jakos zrozumiec jego pobudki :P

    OdpowiedzUsuń
  8. ale Rachel u tak jest w sumie zajebisty :D, więc okey.. chociaż Bach.. no kurwa! straszny dylemat xD.

    OdpowiedzUsuń
  9. oh dziękuję :D, aaa ^^, mam się bać? :P

    OdpowiedzUsuń
  10. http://zasuszone-roze.blog.onet.pl/ - zapraszam! na nową notkę, oczywiście :).

    OdpowiedzUsuń
  11. noo nie chodziło o to ;], tam gdzieś zauważyłam literówkę, ale nie chciało mi się jej poprawiać. :P


    a co do Slasha.. no to mogła to zrobić, ale wtedy Duff nie będzie miał komu dokopać :P.

    OdpowiedzUsuń
  12. nowy rozdzial na dust-n-bones :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Slash zachował się jak jakiś..." czemu nie dokończyłaś? chętnie posłucham ^^
    no ta... steven faktycznie jebany chuj ^^ hahaha ale i tak go lubię
    co jest świetnego w Izzym? i w Duffie! hahaha
    i dziękuję że tak je lubisz :P

    OdpowiedzUsuń
  14. ale co jakie dzieci?? gadaj mi tu zaraz tą niby wiązankę! hahaha
    Izzy jest odzwierciedleniem tego co sama chciałabym doświadczyc dlatego jest taki troche przekoloryzowany :D
    a do Duffa... dalej nie wiem co jest takiego fajnego i jaki sentyment xd

    OdpowiedzUsuń
  15. oooo to w takim razie ja damą na pewno nie ejstem!
    hahah
    ej! mam blagac na kolanach? xd
    i w ogole... przeciez moj Duff Marcie tak naprawde nic nie zrobil!

    OdpowiedzUsuń
  16. nooooooo to skoro nie musze na kolanach to prosze prosze prosze! podziel sie co sadzisz o slashu xd

    OdpowiedzUsuń
  17. nooo... przeicez o moim masz jakies dziwne zdanie ktore chce poznac ^^ ale mozesz napisac o obu xd

    OdpowiedzUsuń
  18. wow! teraz to juz ci nie dam spokoju! jestes chyba pierwsza osoba ktora niecierpi slasha! aaaaaaaaaaaaaaa dlaczego? xd
    a no widzisz... smial calowac i jeszcze mial swiadomosc tego ze ona kocha duffa, duff ją i tak dlaej i ze normalnie przyjebalaby mu w gebe albo jaja a nie zrobila tgo bo byla zdesperowana i brakowalao jej milosci czulosci itp :P ot... po prostu ją wykorzystal hahaha (i sadze ze gdyby stacila glowe to moglby ją calkiem wykorzystac xd)
    nooooooo to opoiwadaj czemu go tak nie lubisz!(tego prawdziwego!)

    OdpowiedzUsuń
  19. haha xD no w sumie pomysł niezły :P.

    OdpowiedzUsuń
  20. oczywiście, że Twój :D. ja bym nigdy nie pomyślała, że Slash jest mapetem xD.

    OdpowiedzUsuń
  21. dust-n-bones -> nowy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  22. o nie!!!!!!!!!! Duff i Izzym wyglaadaja na slodziaki? czmeu? :(

    OdpowiedzUsuń
  23. a to dobrze czy zle? xd i jak ocenisz "najważniejszy" fragment rozdizału czyli scenę erotyczną xd haha bo ja ciągle uważam że one są poniżej przeciętnej ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. http://zasuszone-roze.blog.onet.pl/
    Zapraszam na 12 odcinek :D ! .

    OdpowiedzUsuń
  25. ja umiejętnościami? xD a jakież to umiejętności? :P, no ale dobra.. i tak dziękuję :D hm no może faktycznie, ale mam straszną jazdę na niego xD i to pewnie dlatego :P.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sory, że dopiero teraz tu zagladam, miałam wczesniej jakieś problmy i strona nie chciała mi sie otowrzyc :( ale jest już ok :) Napewno nadrobie wszystkie zaległosci jak będe miała trochę wolnego. Narazie zapraszam do mnie na nowy odcinek :)
    [slodki-smak-lez]

    OdpowiedzUsuń